Zabierzesz jej przestrzeń, w której powinna sama uczyć się życia. Nie pozwól, by córka stała się twoją „koleżanką od emocji”. Zabierzesz jej przestrzeń, w której powinna sama uczyć się życia. Lubisz to? Związki między matkami a córkami bywają bardzo silne i bardzo skomplikowane jednocześnie. To, jaką przybiorą
Gdy tata brał udział w pierwszej edycji programu "Big Brother", Vanessa miała zaledwie 5 lat. Dziś córka Klaudiusza jest już dorosła, pokazuje seksowne fotki na Instagramie, a ostatnio wystąpiła w TVN.
Jeszcze do 2009 roku mogliśmy śledzić losy energicznej i młodziutkiej Majki w Rodzinie zastępczej, a dzisiaj Monika Mrozowska, która wcielała się w tę postać sama jest mamą czwórki dzieci. W dodatku najstarsze z nich, córka Karolina, jest już dorosła! W ubiegłym roku skończyła 18 lat, a parę miesięcy temu bawiła się na studniówce. Zobacz, jak dziś wygląda Karolina
Data utworzenia: 2 marca 2023, 14:45. Anna Samusionek pokazała się ze swoją córką podczas premiery filmu "Pokolenia Ikea". Córka aktorki jest już dorosła i po dawnych nieporozumieniach między nimi nie ma już śladu. Środowa (1 marca) p remiera filmu "Pokolenie Ikea" zgromadziła na czerwonym dywanie wiele gwiazd.
Córka Kourtney Kardashian, Penelope, lat 10, wygląda tak "dorosła", gdy jest bliźniakiem ze swoją mamą po tym, jak fani wyglądają na bash rocker 11 miesięcy temu Córka KOURTNEY Kardashian, Penelope, najwyraźniej zwróciła się do swojej mamy w poszukiwaniu inspiracji stylem, kołysząc podobny wygląd na nowym zdjęciu.
Vay Nhanh Fast Money. fot. Fotolia - Ależ tu syf - mruczy moja matka. Przeciąga ręką po meblach, ze wstrętem patrzy na palec, na którym widnieje minimalny (!) ślad kurzu. Jak ona tam znalazła kurz? Niedawno sprzątałam. - Aha - uśmiecham się. - Aha?! - powtarza. Źrenice jej niebieskich oczu rozszerzają się. Jest zdziwiona. - Aha - powtarzam. Nie jestem zła, słowo. - Jak ty się do mnie odzywasz? - pyta. Teraz ja jestem zdziwiona. Jak się odzywam? To nie rozmowa pięciolatki z dorosła osobą, tylko dialog dwóch dorosłych kobiet. Podobno. Łapie się na cudownej, boskiej myśli! Jestem zdziwiona. Mam 37 lat i wreszcie jestem zdziwiona, że matka mówiąc do mnie nabiera maniery, jakby komunikowała się z niesfornym dzieckiem. Teraz jeszcze trzeba odetchnąć, nie dać się sprowokować. - Obiad wstawię - odwracam jej uwagę. Koniec, nie ma awantury, nie zareagowałam jak niesforne dziecko, ale tez nie zareagowałam, ja wzburzona nastolatka, który musi agresywnie wytyczać rodzicielce granice. Mam prawo być sobą? Nie muszę się zmieniać? Dlaczego dopiero dziś to wiem? - Jak ty to zrobiłaś, że się nie kłócicie? - spytała mnie siostra. Do tej pory ukrywa przed mamą, że pali, a jej facet ma już dziecko. Ma 30 lat i wciąż się boi, co powie mama. - Dorosłam? - odpowiadam. Co to znaczy dorosnąć? Na początek odpowiedzieć sobie na kilka pytań. 1. Kim naprawdę jesteś? (dla siebie, nie dla swojej matki) Tysiące słów matki ryło mi głowę. Trzeba być silnym, mawiała. Nienawidziła bolała głowa, brzuch, koleżanki z tego powodu mogły nie iść do szkoły. Ja? „Obowiązki, znasz to słowo?” - mawiała. Obowiązki wyrywały z łóżka dziewięciolatkę, dziewiętnastolatkę, wyrywały mnie też, gdy miałam 32 lata. Mogłam mieć gorączkę, czuć się jak brudna ścierka, a i tak niczego nigdy nie zawaliłam. Kretyn. Czy takie imię wybrałaś dla dziecka? Że to niby dobre? O drugiej w nocy potrafiłam wstać, bo przypomniałam sobie, że nie wywiesiłam prania. Polerowałam stoły, aż się błyszczały tak jak u mnie w rodzinnym domu. I byłam dla bliskich równie upierdliwa, jak matka. No ale najgorsza dla samej siebie. Zjadał mnie własny perfekcjonizm. Przepraszam, perfekcjonizm matki. I do tego te jej niezadowolenie ze mną. Doprawdy tylko czwórka. Doprawdy tylko drugie miejsce na zawodach. Jakże mi przykro, córeczko. Stać się na więcej. Taki niby doping za którym niby kryje się wsparcie, a wiadomo, że rozczarowanie. To rozczarowanie było ze mną całe życie. Oczywiście, potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że to było jej rozczarowanie sobą, a nie mną. Ale latami nie wiedziałam kim jestem. Zaczęłam się zastanawiać, jakie są moje wartości. Przygnębiające, nie wiedziałam. Znałam wartości jej, nie moje. 2. Czy jestem w stanie się od niej naprawdę odciąć? Ileś moich przyjaciółek narzeka na swoje matki, ale jednocześnie nieustannie korzysta z ich pomocy. Bo kasa, bo obiadki w niedzielę, a nam się nie chce gotować, bo opieka nad dziećmi. U nas też tak było. „Gdzie masz mopa?”- mama wparowywała do mojego mieszkania i natychmiast uznawała, że to co się tu dzieje to jest tornado i tajfun. Nieważne, że dla mnie i męża lśniło. Dawałam jej tego mopa. Przez godzinę słuchałam gderania, ale gdy wychodziła byłam zadowolona. Uff, nikt nie potrafił jednak tak posprzątać. Zresztą nie chodzi tylko o sprzątanie. Wiele lat byłam do niej przyklejona, bo matka była typową Pani Twardzielka. W domu rządziła, a my z siostrą i ojcem dryfowaliśmy obok niczym ameby. Hydraulik, remont, nowa kanapa, trzydaniowy obiad, pranie, prasowanie, wszystkie święta, sprawy szkolne. Wszystko matka. Wygodne, prawda? To potem dzwoniłam do matki z każdą sprawą. Przestało mi się chcieć korzystać z jej pomocy dopiero po urodzeniu córki. Bo mama była wszędzie. Wiedziała, jak ma karmić, o której kłaść spaść, jak ubierać. „Oszaleję” - myślałam. Odciąć matkę to postawić jej granice, i jednocześnie nie oczekiwać, że będzie nam pomagać na naszych zasadach. A drugie to nie czuć się winnym. „Mamo, dam radę sama” - powiedziałam któregoś dnia. Sama?! Oczywiście, nastąpił teatr: jestem wyrodna, nie rozumiem jej, tyle dla mnie zrobiła, nie doceniam jej, wpędzę ja do grobu. Uff, uff. Nie, kocham, ale chcę żyć samodzielnie. Powtarzałam to, jak zdarta płyta. Wybaczając matce, uczymy się wybaczania innym ludziom. To ważne. Dla nas! Nie dla nich... 3. Czy jestem w stanie jej przebaczyć? „Jak ty to robisz, sierota po prostu”. Mama lubiła nas obrażać. Drżałyśmy z siostrą przed jej wybuchami gniewu, bo była wtedy, jak tornado, które niszczy wszystko. Latały talerze, i my też latałyśmy. Gdy byłyśmy małe, potrafiła nas nawet uderzyć. Ale słowa były o wiele bardziej raniące. Dorastałam i rosła lista żali: nie umiem przytulać, bo matka mnie nie przytulała. Nie umiem być bezradna, bo matka nienawidziła mojej bezradności. Nie umiem powiedzieć nikomu twardo nie, bo matka pokazała mi, że nie jestem na tyle silna, by stawiać granice. Nie pokazała mi, jak szanować mężczyznę, bo męża nie szanowała. Dużo tego. „Naprawdę zamierzasz tak do końca życia?” - spytał mnie któregoś dnia mąż. Tak ją biczować, obwiniać. Pomogła mi też rozmowa z psychologiem. Zrozumiałam, że moja mama była taka, bo… ktoś jej nie przytulał, ktoś jej nie pozwolił byś bezradny, ktoś ją potrafił uderzyć. Zobaczenie w matce dziecka jest uzdrawiające. Ja to zrobiłam. Przejrzałam zdjęcia babci, popytałam o niej ciotek. Przestałam widzieć w niej uroczą starowinkę, która robiła najlepszą pomidorową i ciasto drożdżowe. Babcia, gdy sama byłam młodą matką, była prawdziwą cholerą. Jest szansa, ze moja matka będzie lepszą babcią. Już jest. 4. Czy mogę już w końcu pogodzić się z tym, że jej nie zmienię? - Naprawdę wierzy Pani, że mama się zmieni? - spytała terapeutka. Bo w końcu do niej poszłam. W końcu jest XXI wiek, każdy kto nie śpi po nocy, bo wywiesza pranie powinien iść do terapeuty. Spojrzałam z furią. Serio płacę tej babie? Rok łaziłam do gabinetu pani i robiłam to, czego najbardziej nie znoszę - wybebeszałam się psychicznie. Wszystko po to, by zrozumieć, że matki nie zmienię. A gdzie moje wyobrażenia? Marzenia? Że w końcu zrozumie, ile mi zrobiła krzywdy, przeprosi? Cóż, nikt z nas nie zmieni rodziców, bo ludzie nie dorastają w wieku 60, 70 lat. Postanowiłam przestać marnować życie na walkę z matką. Tłumaczenie, że jestem inna, chcę żyć inaczej, nic się nie stanie, jak nie pozmywam i naprawdę dziecku nie trzeba za każdym razem podawać antybiotyku. Nie umrzemy też, gdy mąż zmieni pracę i pojedziemy na Bali. Ileż to energii człowiek marnuje na tłumaczenie komuś, kto i tak nie zmieni poglądów. Więc dziś mama mówi, że na pewno umrzemy na Bali, a ja pakuje torbę. I się nie przejmuje. Skoro ona lubi mieć nieustanne ciśnienie, niech ma. Dziś mogę powiedzieć. Mam na imię Anna, mam 37 lat, kocham moją mamę, ale to nie ona decyduje o moim życiu. Jestem dorosła. Czego i wszystkim „córeczkom” życzę.
iStockStarsza Matka I Dorosła Córka Nie Zgadzają Się Na Media Społecznościowe - zdjęcia stockowe i więcej obrazów SłuchaćPobierz to zdjęcie Starsza Matka I Dorosła Córka Nie Zgadzają Się Na Media Społecznościowe teraz. Szukaj więcej w bibliotece wolnych od tantiem zdjęć stockowych iStock, obejmującej zdjęcia Słuchać, które można łatwo i szybko #:gm1400319358$9,99iStockIn stockStarsza matka i dorosła córka nie zgadzają się na media społecznościowe – Zdjęcia stockoweStarsza matka i dorosła córka nie zgadzają się na media społecznościowe - Zbiór zdjęć royalty-free (Słuchać)OpisThe adult daughter does not like what her senior mother is saying as she shows her mother something on the smart wysokiej jakości do wszelkich Twoich projektów$ z miesięcznym abonamentem10 obrazów miesięcznieNajwiększy rozmiar:6720 x 4480 piks. (56,90 x 37,93 cm) - 300 dpi - kolory RGBID zdjęcia:1400319358Data umieszczenia: 1 czerwca 2022Słowa kluczoweSłuchać Obrazy,Tylko kobiety Obrazy,Człowiek dojrzały Obrazy,Dyskusja Obrazy,Kobiety Obrazy,Zebranie Obrazy,20-24 lata Obrazy,60-64 lata Obrazy,65-69 lat Obrazy,Afroamerykanin Obrazy,Aktywni seniorzy Obrazy,Aplikacja mobilna Obrazy,Czarnoskóra ludność Obrazy,Córka Obrazy,Dojrzałe kobiety Obrazy,Dorosła latorośl Obrazy,Dorosły,Dwie osoby Obrazy,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat obrazów beztantiemowych lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami zdjęć.
Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Właściwie, córka jak dorosła również została lekarzem. In fact, the daughter grew up to be some kind of a doctor herself. Other results Przez to i Twoją wyprowadzkę czuje się jakby moja nowa córka dorosła. And I guess between that and you moving out, it feels like my newest daughter's all grown up. Theresa chciała, żeby jej córka dorosła i miała swoje własne dzieci. What Tereza wanted was to see her daughter grow old and have children of her own. A moja córka Heather dorosła tak szybko. Twoja córka to dorosła kobieta. mogąca podejmować samodzielne decyzje. It got to be too much trouble wrestling it back up to the ceiling every morning. Ale twoja córka jest dorosła i starzeje się. A moja córka Heather dorosła tak szybko. Pańska córka jest dorosła i jest zdolna do własnych decyzji. Jej córka Mumtaz jest już dorosła... "Pańska córka jest dorosłą kobietą"... nie znaczyłoby dla pana nic. Mówią, że dorosła córka, to kłopot dla ojca. To moja siostra Gwen... i jej dorosła córka. 48 lat, żonaty, dorosła córka. Dawno, dawno temu, nigdy nie zobaczysz, że ten facet płacze - a potem został tatą i nagle każda narzeczona jest jego córką, dorosłą. Once upon a time, you'd never see this guy cry - and then he became a dad and suddenly every bride is his daughter, all grown up. Najstarsza córka Sheili byla teraz dorosla i mieszkala gdzies indziej. Sheila's oldest daughter was now grown and lived elsewhere. Otóż to. Dorosła córka w łóżku z ojcem, to trochę nienormalne. A child of my age sleeping with her dad is pretty retarded. Ja to rozumiem, nie planowałeś związku z 40-letnią rozwódką z dorosłą córką. I understand, you didn't plan to be with a 40-year-old divorced mom. Ponieważ zagraniczne leczenie na niewiele się zdało, sprzedał swoje majętności i z żoną i dorosłą córką zamieszkał w willi w Milanówku. Due to a serious medical condition, he must move in with his son and daughter-in-law in Milan. Wizyta w Kapadocję z moją dorosłą córką Nasza córka jest na tyle dorosła, że wgooglowała Cię. No results found for this meaning. Results: 192. Exact: 1. Elapsed time: 260 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200
Mogłem kłamać i dzięki temu wciąż mieć córkę, choć szczerze mnie nienawidzącą. Albo: powiedzieć prawdę i stracić ją na zawsze. W mojej głowie stworzyłem tylko dwa scenariusze zdarzeń. Nie sądziłem, że może być jeszcze trzeci... – Gdzie idziesz, Zosiu? – zapytałem, widząc córkę zbierającą się do wyjścia z domu. – Robi się już ciemno… – Jest dopiero szósta. A ja mam szesnaście lat. – Ale chyba możesz mi jeszcze powiedzieć, gdzie idziesz, córeczko? – Nie mów do mnie „córeczko”! – zdenerwowała się. – Nie jestem małą dziewczynką i nie znoszę, jak mnie tak traktujesz. A idę na cmentarz, pomodlić się za mamę. Zapomniałeś? Dziś minęły trzy lata od chwili, kiedy powiedziała mi, że jest nieuleczalnie chora. I że będę pewnie musiała zamieszkać z tobą… Mógłbyś pamiętać o rocznicach z nią związanych! – Znam datę jej urodzin i śmierci. I zawsze wtedy jestem na cmentarzu. – I uważasz, że to wystarczy? – Tak uważam. I nie mam zamiaru obchodzić każdej bzdurnej rocznicy, którą wymyślisz! – zdenerwowałem się. – Ale pozwolisz, że ja to będę robić? – Zosia chyba była zadowolona z tego, że wyprowadziła mnie z równowagi. Postanowiłem nie dać się jej dalej prowokować – Nie wracaj zbyt późno. Koło cmentarza nie jest bezpiecznie. Uważaj na siebie. – Od kiedy się o mnie tak troszczysz? – moja córka nie odpuszczała. – Przez tyle czasu miałeś mnie kompletnie w nosie, a teraz nagle… – Nie mam ci nic więcej do powiedzenia – uciąłem kłótnię i poszedłem do swojego pokoju. Chwilę potem usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Podszedłem do okna i zobaczyłem, jak Zosia idzie tym swoim szybkim, nerwowym krokiem, łudząco podobnym do kroku Magdy, jej matki. Przypominała ją zresztą nie tylko sposobem poruszania się. Tak naprawdę była jej idealną kopią. Te same oczy, włosy i sposób mówienia. Zapewne i uśmiech miała podobny do matki, ale tego nie mogłem sprawdzić, bo Zosia się przy mnie od dawna nie uśmiechała. Starała się mnie w ogóle unikać, na ile to możliwe dla osób mieszkających pod jednym dachem. A gdy już znajdowaliśmy się w jednym pomieszczeniu patrzyła na mnie zwykle z wyrzutem. Uważa, że to przeze mnie zmarła jej matka Nie poczuwałem się do winy, ale w jakiś sposób rozumiałem, dlaczego tak myśli. Kiedy rozwodziłem się z Magdą, Zosia miała dziesięć lat. Bardzo ciężko znosiła nasze rozstanie. I od początku, w ślad za matką, obwiniała mnie o wszystko. Wprawdzie próbowałem zachować z nią jak najlepszy kontakt i wyjaśnić, że sprawa nie jest taka prosta, jak się jej wydaje, ale nie mogłem jej powiedzieć, jak jest naprawdę. Tej prawdy nie mogłem powiedzieć z wielu względów. Po pierwsze Zosia była jeszcze za mała, żeby tłumaczyć jej takie rzeczy. Bałem się też, że Magda wykorzysta to, co powiedziałem i pozbawi mnie możliwości widywania się z Zosią. I wreszcie, nie chciałem, żeby moja córka miała złe zdanie o matce, z którą mieszkała. Już wolałem, żeby na razie myślała źle o mnie. A prawdę niech pozna, gdy będzie już dorosła. Wszystko zmieniło się, gdy żona zachorowała na raka Złośliwy nowotwór rozwijał się błyskawicznie. Lekarze mówili, że to dlatego, że Magda ma słabą krzepliwość krwi i osłabiony układ odpornościowy. Ona dodawała do tego fakt, że to przez stres i nerwy, które zafundowałem jej rozwodem. I to przekonanie utrwaliła w naszej córce. Po śmierci mojej byłej żony Zosia przeprowadziła się do mnie. Od początku jasno dawała mi do zrozumienia, że nie jest szczęśliwa z tego powodu. Największa półka w jej pokoju zamieniła się w ołtarzyk poświęcony matce. Stały tam zdjęcia, różne wspólne pamiątki, wszystko, co było związane z matką. Każda z tych rzeczy miała też jeszcze jedną dodatkową cechę. Nie miała nic wspólnego ze mną. Godziłem się na to, bo rozumiałem, jak ciężko Zosia przeżywa śmierć matki. Dlatego wiedziałem, że wciąż nie mogę jej powiedzieć, jak to było naprawdę z tym naszym rozwodem. I godziłem się na rolę winnego… Spojrzałem na zegarek. Minęła już ósma Cmentarz, na którym pochowano Magdę, znajdował się od naszego domu najwyżej 10 minut autobusem i pół godziny spacerem. Zatem Zosia powinna już zdecydowanie wrócić. Pomyślałem, że dam jej jeszcze pół godziny i zadzwonię do niej. Kiedy minęło wpół do dziewiątej, miałem już do niej telefonować. Ale nie zdążyłem wziąć do ręki komórki, gdy odezwał się jej dzwonek. Odebrałem. – Pan Krzysztof Banaś? – zapytał ponury głos w słuchawce. – Tak, to ja. A o co chodzi? – Pana córka miała wypadek, ma złamaną nogę i straciła sporo krwi… Nie czekając ani chwili, rzuciłem się do wyjścia. Zakładając pospiesznie kurtkę, spytałem jeszcze tylko dzwoniącego do mnie lekarza, w którym szpitalu leży moja córka. Na szczęście obok naszego domu był postój taksówek, bo sam bym nie był w stanie prowadzić. Przestraszyłem się nie tyle tej złamanej nogi, ale krwawienia, o którym wspomniał lekarz dzwoniący do mnie. Zosia w spadku po matce odziedziczyła słabą krzepliwość krwi. Szkoda, że nie dostała po niej także dość powszechnej grupy krwi, czyli AB Rh plus, tylko miała bardzo rzadką 0 Rh minus. Tej szpitalom najczęściej brakowało... A była ona niezbędna, bo osoby które ją miały, nie mogły dostać krwi od nikogo z inną grupą… Wpadłem do szpitala i plącząc się straszliwie ze zdenerwowania, dopytałem się, gdzie leży moja córka. Była w ciężkim stanie, dlatego mnie do niej nie wpuszczono. Spytano tylko, czy mogę być dawcą, a kiedy zaprzeczyłem, powiedziano, żebym czekał, bo robią co w ich mocy, ściągając krew z innych szpitali. Przesiedziałem na korytarzu całą noc. Na szczęście krew dotarła i stan mojej córki powoli się stabilizował. Mogłem się z nią na chwilę zobaczyć. Poza złamaniem miała rozległą ranę na udzie i pośladku i była ogólnie potłuczona. Nie pamiętała chwili wypadku i tego, że ktoś najechał na nią, gdy szła chodnikiem niedaleko cmentarza. Jej stan poprawiał się stopniowo i po miesiącu mogła zostać wypisana ze szpitala. Przez ten czas odwiedzałem ją codziennie na kilka godzin i nawet miałem wrażenie, że stosunki między nami zaczęły się poprawiać. Lecz gdy przyjechałem, aby zabrać ją ze szpitala, była strasznie naburmuszona. Odpowiadała mi półsłówkami i wyglądało na to, że najchętniej by się do mnie w ogóle nie odzywała. – Zosiu, czy coś się stało? Coś cię boli? – zapytałem już w domu. – Tak. – Z nogą gorzej? – Nie o nogę tu chodzi. Przez ten tydzień myślałam… wydawało mi się, że ci na mnie zależy. – Ależ oczywiście, że mi zależy. Zawsze mi na tobie zależało! Jak mogłaś pomyśleć co innego? – Tuż przed wypisaniem ze szpitala dowiedziałam się, że nawet nie oddałeś dla mnie krwi. – Mam inną grupę, mówiłem im… – Ale ja wiem, że masz taką jak ja! – A skąd to wiesz? – Bo znam własną i znam grupę mamy. Były różne. A moja przecież nie wzięła się z kosmosu! Zosia pokuśtykała wściekła do swojego pokoju Ja zaś stanąłem przed największym dylematem w swoim życiu. Jeśli chciałem odzyskać zaufanie córki, musiałem jej wyznać smutną prawdę. A jednocześnie wyznając ją, w jakiś sposób nieodwracalnie traciłem córkę. Tylko czy był sens wciąż jeszcze ukrywać prawdę? Może lepiej stracić córkę, niż miałaby mnie nienawidzić? Poszperałem trochę w starych dokumentach i wyjąłem swoją legitymację honorowego dawcy krwi sprzed lat. Schowałem ją do kieszeni i poszedłem do pokoju córki. Siedziała na łóżku wpatrzona w zdjęcie matki. Znów ogarnęły mnie wątpliwości, czy powinienem jej to wyznawać. Ale chyba już nie miałem wyjścia. – Czego chcesz? – burknęła. – Zobacz – podałem jej swoją legitymację. – Nie oddawałem już wprawdzie krwi od lat, ale jej grupa się nie zmienia… – Ale to niemożliwe… – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. – Ty nie możesz mieć AB Rh plus! – Chyba nie myślisz, że spreparowałem tę legitymację dwadzieścia lat temu, żeby teraz przekonać cię o swojej niewinności? – Ale jak to… jak to możliwe? – Niestety nie jesteś moją córeczką, Zosiu. – Nie, to nie może być prawda! Przecież ożeniłeś się z mamą dwa lata przed moimi urodzinami! – Jesteś już chyba na tyle dorosła, że rozumiesz, iż ludzie się czasem niestety zdradzają… Zosia jeszcze jakiś czas się broniła przed prawdą. Dla niej matka była świętą osobą, kimś absolutnie niezdolnym do czegoś tak przyziemnego i obrzydliwego jak zdrada. Wiedziałem, że burzę cały jej świat wartości, który szczególnie dla kogoś tak młodego jak Zosia jest czymś niesłychanie ważnym. Ale musiałem wyjaśnić jej tę sprawę do końca… Musiałem jej opowiedzieć, że jej matka przed ślubem ze mną była bardzo w kimś zakochana. Ten ktoś złamał jej serce, lecz nie zabił jej miłości. Związek ze mną był próbą pocieszenia. Przyjęcie moich oświadczyn czymś w rodzaju aktu desperacji, bo jej dawna miłość też miała się żenić. Ale matka wciąż kochała tamtego. I zdradziła mnie z nim. On się bardzo wystraszył, gdy Magda zaszła w ciążę. Zaś ona chciała mnie zostawić, by ułożyć sobie życie z tym dupkiem. Lecz on nie miał zamiaru się rozwodzić, zerwał z nią wszelki kontakt, a wkrótce wyjechał ze swoją żoną z kraju. To ostatecznie wyleczyło matkę Zosi z tej miłości. Ja byłem wciąż nieświadomy tego wszystkiego i strasznie się cieszyłem z narodzin córeczki. I dopiero, gdy Zosia miała osiem lat, poznałem jej grupę krwi i domyśliłem się wszystkiego. To był dla mnie straszny cios. Magda mówiła mi wprawdzie, że tamten to już przeszłość, że nic do niego nie czuje i w tej chwili kocha już tylko wyłącznie mnie. Ale ja nie potrafiłem się pogodzić z tym, co stało się przed laty. Zażądałem rozwodu Magda próbowała mnie szantażować swoim złym stanem zdrowia, bo już wtedy dość często chorowała. Z Zosi uczyniła również swoistą kartę przetargową. A ja, z różnych względów, nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Lecz godziłem się płacić na nią alimenty. Bo gdybym chciał się od tego wymigać i przyznał się głośno do tego, że nie jestem jej ojcem, mógłbym stracić prawo widywania się z nią. Zosia po usłyszeniu tego wszystkiego była w szoku. Zostawiłem ją samą, żeby sobie to przetrawiła na spokojnie i poszedłem do swojego pokoju. Przyszła do mnie dopiero późnym wieczorem. Po podpuchniętych oczach można się było domyślić, że płakała. Usiadła obok mnie na kanapie i przytuliła się. – Nie wiedziałam, że mama… że mama… – Nic nie mów, Zosiu – głaskałem ją po głowie. – To nie mamy wina, że kochała kogoś innego… – Ale ty jej nie wybaczyłeś tej zdrady… – Wybaczyłem, Zosiu. Tylko nie potrafiłem żyć z myślą, że byłem takim pocieszeniem. Trudno mi było uwierzyć w to, że mama naprawdę kocha również mnie. Teraz, z perspektywy lat, trochę żałuję, że chciałem rozwodu. – Dlatego że umarła? – Nie, nie dlatego. Nie uważam, że trwanie naszego małżeństwa uratowałoby mamie życie. Ale mógłbym wtedy spędzić więcej czasu z nią i z tobą. Rozumiesz, Zosiu? – Tak… tato. Czy mogę cię o coś prosić? – Oczywiście, Zosiu. – Mów do mnie jak najczęściej „córeczko”. Bardzo lubię, gdy tak mówisz… Nigdy już nie wracaliśmy do tematu zdrady Magdy. Nasze relacje z Zosią od tamtej chwili diametralnie się poprawiły. I, na całe szczęście, moja córka nie zaczęła myśleć źle o swojej matce. W jej pokoju wciąż jest swoisty ołtarzyk, poświęcony pamięci Magdy. A jedyne, co się tam zmieniło, to fakt, że znalazło się też miejsce na moje zdjęcia. Adam, lat 40 Czytaj także: „Marzyłam o drugim wnuku, ale nie sądziłam, że już go mam. Córka ukryła, że urodziła bliźniaki i jednego oddała do adopcji” „Syn mając 17 lat zaliczył >>wpadkę<<. Myślałam, że przegrał życie, a on wygrał coś cenniejszego. Miłość własnej córki” „Mój synek nie może spać, odkąd mąż zaprowadził go do trumny dziadka. Czy dziecko powinno oglądać takie rzeczy?”
Szanuj matkę swoją. Matka jest tylko jedna. Matka to jednak matka. Te hasła wpaja się nam przez całe życie. Problem polega na tym, że sam fakt posiadania matki, nie jest wystarczającym warunkiem do szczęśliwego dorastania. A upływ czasu nie jest cudownym lekarstwem na brak miłości i akceptacji. Matki, które nie kochają swoich córek i okazują im swoją pogardę, w sporej części przypadków po prostu niszczą im w ten sposób życie. Te doświadczenia ukształtują córki jako kobiety i wpłyną na ich przyszłe związki. Niekochana córka ma problem z uwierzeniem, że nie różni się w żaden znaczący sposób od wszystkich kochanych córek na świecie. Wierzy w mit matki, że wszystkie matki kochają swoje dzieci bezwarunkowo. W związku z tym zakłada, że to z nią jest coś nie tak, co czyni ją niekochaną i co odróżnia ją od innych. Oto z czym zmaga się niekochana córka. Czuje, że nie zasługuje na miłość Niekochana córka czuje i wierzy, że nie zasługuje na miłość. Skoro jej własna matka, która ją urodziła (poetycko mówi się, że „nosiła pod sercem”), nie potrafi jej kochać, to pewnie ma rację i coś jest na rzeczy. Taka córka ma wrażenie, że jest zepsuta i niewarta miłości. To dla tego tak bardzo działa na nas toksyczny love bombing – jakbyśmy szły całe lata przez pustynie i nagle pojawia się on, nie fatamorgana, ale książę z bajki, który gasi nasze pragnienie miłości, odwieczną tęsknotę za poczuciem, że jest się kochaną. Brakuje jej poczucia przynależności Wpisuję ten problem już na drugim miejscu, ponieważ brak poczucia przynależności często jest bagatelizowany lub nieomawiany w ogóle. Toksyczna, manipulująca, niekochająca córki matka, pozbawia ją poczucia przynależności, robi z niej „samotną wyspę”. Córka ma wrażenie, że nie należy do rodziny, a ten dom nie jest jej domem. Nie czuje się w nim bezpieczna, ani chciana. To rodzi poczucie, że nie ma dla niej miejsca nigdzie. Brak poczucia przynależności może pchnąć niekochaną córkę nawet w stronę sekty. Całe życie nie miała swojego miejsca na ziemi, nie czuła, że stanowi część jakiejś grupy. Sekta, oferując przynależność do większej grupy, akceptująca „bezwarunkowo” i przyjmująca z otwartymi ramionami, wydaje się być lekarstwem na całe zło. Jest przekonana, że miłość jest swego rodzaju układem. Jeśli dziewczyna nigdy nie doświadczyła bezwarunkowej miłości ze strony matki, może traktować miłość jako transakcję. Matka nauczyła ją, że na miłość musi zasłużyć i że ta miłość może zostać jej bardzo łatwo odebrana. Niekochana córka w życiu dorosłym będzie zabiegać o miłość na swój zniekształcony sposób – zrobi wszystko, aby czuć się kochaną. Takie osoby są bardzo często wykorzystywane – również finansowo. Brak jej pewności siebie Ciężko jest zbudować odpowiednią pewność siebie, gdy jest się nieustanne narażonym na krytykę i ignorowanie. Niekochana córka wierzy w słowa swojej matki, nie potrafi być dumna ze swoich osiągnięć i talentów. Ma poczucie, że to nic ważnego. Taka córka może nigdy się nie dowiedzieć, kim mogłaby być, gdyby nie tłamszące ją słowa matki. Nie potrafi zaufać Niekochana córka była strofowana za swoje reakcje, w związku z czym przestała ufać swoim emocjom. Jest to zdrada ze strony osoby, na której córka powinna móc całkowicie polegać. Odtąd córka będzie miała problem, aby zaufać komukolwiek. Nie potrafi powiedzieć „nie” Niekochana córka zrobi wszystko, aby zyskać akceptację matki. Tak się przyzwyczaiła do robienia rzeczy dla innych, że uważa to za naturalne. Nie jest w stanie odmówić żądaniom czy oczekiwaniom, nawet jeśli bardzo nie chce czegoś zrobić. Wierzy, że tylko tak zyska sympatię, lub zachowa znajomość. Paraliżuje ją lęk przed porażką Niekochana córka, którą matka w dzieciństwie wiecznie krytykowała, negowała jej osiągnięcia, będzie bała się spróbować czegokolwiek. Ze strachu przed odrzuceniem, wyśmianiem lub pogardą, zrezygnuje z realizowania siebie i próbowania swoich sił w różnych dziedzinach życia. Takie córki słyszą często „masz talent, powinnaś się tym zająć na poważnie” – i jest to przekleństwem ich życia, bo trzyma je w klinczu między tym, co gra im w duszy, a tym, na co sobie nie pozwolą ze strachu przed powtórką z dzieciństwa. Czuje się winna temu, że jest źle traktowana Pragnąc akceptacji otoczenia, niekochana córka może pozwalać ludziom na złe traktowanie. Wierzy, że na nie zasługuje – w końcu jeśli matka ją tak źle traktowała, to nie można winić innych ludzi za to samo. To na pewno musi być jej wina. Ma problem z granicami Pozbawione miłości matki dziewczęta mają problem z utrzymywaniem bliskich relacji, również z innymi dziewczętami. Mogą dać się wykorzystywać, lub przeciwnie, być zaborcze, próbując zdobyć sympatię za wszelką cenę. Brak zdrowych granic i poczucia prawa do prywatności, zraża do niej ewentualnych przyjaciół, a toksycznym pozwala na bezkarne wykorzystywanie. Często wybiera toksycznych przyjaciół i partnerów Mamy tendencję do tworzenia związków i przyjaźni według schematu, który byłby nam tak znajomy jak ten z rodziną. Niestety nie jest to dobra wiadomość dla niekochanej córki, ponieważ prawdopodobnie wybierze takie relacje, które będą dla niej szkodliwe. Nie ustanie w staraniach, aby zadowolić innych i pozwoli im znęcać się nad sobą tak, jak to robiła jej własna matka. Takiej córce miłość kojarzy się z przemocą. Każda inna relacja wydaje jej się dziwna, nie potrafi się w niej odnaleźć i bardzo często odrzuca tzw. przyzwoitych facetów. Może być przewrażliwiona Niekochana córka może być bardzo wrażliwa na nawet najmniejsze komentarze i gesty otoczenia. Martwi się i nadmiernie rozmyśla o rzeczach, które tak naprawdę dzieją się tylko w jej głowie, ponieważ dana osoba akurat wcale nie myślała o niej. Jest to reakcja automatyczna, ponieważ jej matka ciągle ją beształa za wszystko. W życiu dorosłym córka jest niepewna siebie, nie ma poczucia bezpieczeństwa, pamięta, że matka wciągała trzecie osoby, żaląc się na córkę. Ma trudności z postrzeganiem siebie Niekochająca matka może zaszczepić w córce fałszywy obraz siebie. Powtarzając jej, że jest brzydka, głupia, nieważna itp., tworzy obraz, który córka już zawsze będzie widziała, myśląc o sobie i patrząc na siebie. Niekochana córka widzi zniekształconą wersję siebie i nie dostrzega sensu, aby się starać, bo i tak jest do niczego. Opuszczenie domu matki mogłoby teoretycznie przynieść ulgę, wyzwolenie się spod jej krytycznego głosu i obraźliwego traktowania. Niestety niekochana córka zabiera ze sobą również przekonania, które zaszczepiła jej w głowie matka. Nie wierzy, że cokolwiek może jej się udać Niekochana córka nie tylko odczuwa lęk przed porażką, ale także po prostu nie wierzy, aby mogła odnieść jakikolwiek sukces. Jeśli matka szydziła z niej za każdym razem, gdy próbowała coś osiągnąć, córka uwierzyła, że historie sukcesu nigdy nie będą o niej. Kończy w najlepszym razie jako przeciętna osoba, niewyróżniająca się z tłumu niczym – nawet jeśli posiada jeden lub liczne talenty. Takie osoby często również nadmiernie się zadłużają, ponieważ z jednej strony nie potrafią zarządzać finansami oraz odnosić finansowych sukcesów, a z drugiej zakupy i „lepsze życie” przynoszą im chwilowe ukojenie. Nie potrafi odejść z toksycznego związku, wierzy, że jeśli się postara, wszystko będzie dobrze. W dorosłym życiu niekochana córka ma problem z uwolnieniem się z trudnego i złego związku. Wierzy, że musi się postarać, a wtedy, jeśli postara się naprawdę mocno, naprawi związek. Będzie wracać do ludzi, którzy ją skrzywdzili, mając wciąż to samo przekonanie, które zaszczepiła jej matka, że musi zasłużyć, a jeśli nie dostaje miłości, to znaczy, że nie zasłużyła. Niekochająca matka rozwija w córce współuzależnienie i nakłada na nią ogromny ciężar odpowiedzialności za wszystkich i wszystko. Te wszystkie przekonania oczywiście nie są prawdziwe, ale niekochana córka musi przejść długi etap, aby odkryć i zrozumieć, że nigdy nie chodziło o nią, że to nie ona była winna. Musi zobaczyć matkę taką, jaka była /jest naprawdę i znaleźć współczucie dla samej siebie.
teraz nie widzą jak córka dorosła